historia
Liga Światowa
wydarzenia
Kierunek Liga Światowa
6/20/2016 07:30:00 PM
Dla fanów piłki nożnej całkiem niedawno rozpoczęła się długo wyczekiwana sportowa uczta w postaci Mistrzostw Europy. Fani siatkówki za to, okupują telewizory podczas meczów Ligi Światowej. Natomiast jeśli ktoś śledzi oba te turnieje... to nie wiem kiedy ma czas na spanie i jedzenie, ale na pewno nie narzeka na brak emocji i wrażeń! My dzisiaj udajemy się w podróż do historii Ligi Światowej, a potem na krótki spacer, związany z bieżącymi wydarzeniami na siatkarskich parkietach.
Jak to się wszystko zaczęło
Jest rok 1990. Ruben Acosta - od niedawna stojący na czele Międzynarodowej Federacji Piłki Siatkowej (FIVB) - wprowadza w życie swoje plany związane z propagowaniem siatkówki męskiej na świecie. Podobno odbywające się tylko raz na cztery lata mistrzostwa Europy, mistrzostwa świata oraz igrzyska olimpijskie to za mało, żeby zarazić kibiców z całego globu miłością do tej dyscypliny, a także uzależnić ich od emocji z nią związanych. Tak właśnie zaczynają się rozgrywki Ligi Światowej – jak się później okazuje – imprezy komercyjnej, ale jakże prestiżowej i zarezerwowanej dla reprezentacji należących do elity światowego rankingu. Finał pierwszego turnieju odbywa się w Osace, a biorą w nim udział drużyny Włoch, Brazylii, ZSRR i Holandii. W debiutanckich rozgrywkach zwycięża ekipa z Włoch, natomiast Holandia plasuje się na drugim miejscu.
8 lat później...
… Polska trafia do siatkarskiej elity i po raz pierwszy startuje w już bardzo popularnej i uwielbianej przez kibiców niemal na całym świecie, Lidze Światowej. Na samym początku robimy tzw. wejście smoka, ponieważ w pierwszym meczu pokonujemy reprezentację Rosji 3:2! Nasza kadra pod wodzą Ireneusza Mazura wygrywa wówczas jeszcze tylko dwa mecze z Jugosławią i kończy „światówkę” na ostatnim miejscu, razem z Koreą Południową i Grecją. Ale jak to mówią – pierwsze koty za płoty. Rok później, gdy w życie weszły takie zasady gry, jakie znane nam są dzisiaj, na samym starcie turnieju musimy przełknąć gorycz porażki w meczu z Rosją, nad którą jeszcze rok temu triumfowaliśmy. Mimo złego początku, ostatecznie zajmujemy już nie ostatnią, ale ósmą lokatę w całych zawodach i na dobre zadamawiamy się w rozgrywkach Ligi Światowej.
2 lata później...
... wielka siatkówka gości po raz pierwszy w takim wymiarze naszym kraju, ponieważ to właśnie wtedy w katowickim Spodku organizowany jest turniej finałowy Ligi Światowej. Na krajowych parkietach wygrywamy z Francją, ale ulegamy Jugosławii oraz Brazylii i ostatecznie zajmujemy siódme miejsce w rozgrywkach. Pewne jest za to, że polscy kibice zdążyli zakochać się już w LŚ na dobre, a siatkarze mogą liczyć na to, że hale podczas meczów będą wypełnione po same brzegi. Kolejny finał odbywa się w Katowicach w 2007 roku już pod wodzą Raula Lozano. Tym razem mamy podstawy do tego, aby liczyć na pierwszy prawdziwy sukces w tych rozgrywkach, ponieważ nasza reprezentacja ma już na swoim koncie 12 zwycięstw z rzędu w fazie grupowej. Niestety, Brazylijczycy są dla nas wciąż za mocni, a trzecie miejsce oddajemy Amerykanom.
Z Włochem po medale
Do sukcesów okraszonych medalami – najpierw brązowym w 2011 roku zdobytym w Gdańsku; a potem rok później złotym, wywalczonym po zdecydowanym zwycięstwie w finale nad Amerykanami 3:0 – prowadzi nasza drużynę Włoch, Andrea Anastasi, za którego kadencji nasz worek z medalami znacznie się napełnia. Niestety, u schyłku jego kariery trenerskiej w roku 2013 Polska zalicza również najsłabszy występ na parkietach LŚ od początku swoich występów w tej imprezie, plasując się na 11 miejscu.
A teraz...
Od kiedy naszą drużynę narodową prowadzi trener Stephane Antiga, mimo ogromnego sukcesu na Mistrzostwach Świata 2014, do tej pory nie udało się potwierdzić naszego mocnego miejsca w światowym rankingu podczas LŚ. Dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że często ten komercyjny turniej jest traktowany jako przygotowanie do ważniejszych imprez danego sezonu. W tym roku sytuacja zdaje się być podobna. Po awansie do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro, nasza drużyna jedzie do Kaliningradu bez czołowych zawodników, czyli Michała Kubiaka i Mateusza Miki. Zmęczeni sezonem klubowym reprezentanci mogą nieco odpocząć, natomiast szansę do gry oraz zdobywania doświadczenia na światowych parkietach dostają młodzi zawodnicy, tacy jak Maciej Muzaj czy Bartosz Bednorz, ale również dobrze znani polskim kibicom i nie tylko, Mateusz Bieniek, Artur Szalpuk, Damian Wojtaszek i Paweł Woicki.
I znów pierwsze koty za płoty
Na sam początek udało nam się wygrać z Bułgarami – którzy jak wiadomo nie są nigdy dla Polaków wygodnym przeciwnikiem – 3:1 (19:25, 25:19,25:17,25:20). Zbyt duży opór postawili jednak grający na swoim terenie Rosjanie, którzy triumfowali 3:0 (22:25, 19:25, 22:25) oraz Serbowie (również 3:0 - 20:25, 20:25, 23:25) – dla których Liga Światowa jest najważniejszą imprezą tego roku z racji tego, że nie zakwalifikowali się oni na igrzyska olimpijskie. Już za tydzień czekają nas ogromne emocje na hali w Łodzi, gdzie Polacy zmierzą się z drużyną Argentyny, Rosji oraz Francji. Myślę, że możemy się spodziewać pewnych zmian w składzie wyjściowym przeprowadzonych przez Stephane'a Antigę i jak zawsze walki do samego końca. Ponadto, wszyscy kibice nie mogą już doczekać się turnieju finałowego, który jak wiadomo w tym roku również odbywa się u nas w kraju, w Krakowie, gdzie siatkówka zdaje się, że zagościła już na dobre. Ale podróże w te miejsca to już inna historia, w którą z pewnością uda się także Volley Traveller. Mam nadzieję, że będziecie mu towarzyszyć! :)
0 komentarze