Giba. W punkt

„Zacząłem się interesować siatkówką przez zbieg okoliczności” - z takim wyznaniem spotykamy się na pierwszych stronach autobiografii jednej...

„Zacząłem się interesować siatkówką przez zbieg okoliczności” - z takim wyznaniem spotykamy się na pierwszych stronach autobiografii jednej z największych gwiazd światowej siatkówki. Przypadek czy przeznaczenie – to wydarzenie miało kluczowy wpływ na całe dalsze życie Giby. Życie pełne walki, dramatycznych zwrotów akcji i mierzenia się ze swoimi słabościami. Czyli, w zasadzie życie zwykłego człowieka, który w pewnym momencie postawił na siatkówkę - z wszystkimi jej cieniami i blaskami. W zamian za to, ona uczyniła jego historię wyjątkową.



Do tej pory, wszyscy znaliśmy Gibę jedynie z boiska, jako bohatera, który potrafił odmienić losy meczu i przechylić szalę zwycięstwa na stronę swojego zespołu. Tak naprawdę, nawet zawodnicy innych drużyn niewiele więcej o nim wiedzieli – jak dowiadujemy się z komentarzy zamieszczonych na tylnej okładce książki. Natomiast w jej wnętrzu, dostajemy pełny obraz Gilberta. Dodatkowo, obraz malowany przez samego bohatera, ponieważ jest to autobiografia, której narracja jest nacechowana bezpośredniością, szczerością i emocjami. I to do tego stopnia, że czytelnik ma szansę niemal osobiście doświadczyć ekspresji i obserwować gestykulację narratora. Chociaż momentami ta bezpośredniość może nas mocno dziwić i choć czasami możemy się z autorem nie zgadzać – to na pewno warto go bliżej poznać. Opowieść Giby oraz współautora książki, Luiza Paulo Montesa, trafia w sam punkt. My za to dzisiaj przyjrzymy się jej poszczególnym punktom. Zasiądźmy na trybunach i skoncentrujmy się na tym arcyciekawym i obfitującym w zaskakujące wydarzenia meczu.

Początek meczu – punkt numer 3
„Te nędzne trzy centymetry nie mogły zniszczyć moich marzeń”
Giba od początku swojego istnienia miał pod górkę. Najpierw musiał zmierzyć się z ciężką chorobą oraz innymi zagrażającymi bezpośrednio jego życiu sytuacjami. Potem, gdy już wybrał swoją ścieżkę życiową, to nie wszyscy od razu zaakceptowali jego wybór. Gdy chciał zagrać w pierwszym klubie swoich marzeń, z eliminacji nie wykluczył go poziom gry ani umiejętności, ale wzrost – zabrakło mu wówczas 3 centymetrów, żeby zakwalifikować się do drużyny. I potem, mimo całego ogromu sukcesów i złotych medali na szyi, nie zawsze wszystko mu się udawało. Nie spełniło się chociażby ostatnie reprezentacyjne marzenie, żeby na pożegnanie z kadrą zdobyć złoto na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie w 2012 roku. Mimo to, główny bohater za każdym razem powtarza, że było warto. Ciekawe, ile dobrze zapowiadających się siatkarzy zrezygnowało z dalszej kariery przez 3 lub mniej centymetrów?



Przed pierwszą przerwą techniczną – punkt numer 7
„Siedem – numer, z którym wygrałem praktycznie wszystkie moje trofea. Siedem – liczba dni, których potrzebował Bóg, żeby stworzyć świat. Siedem – liczba dni tygodnia. Siedem – liczba kolorów tęczy.” 
Cyfra 7 jest wyjątkowa dla autora książki, tak samo jak siódmy rozdział książki. To w nim poznajemy emocje związane z narodzinami pierwszego dziecka siatkarza, ale także dowiadujemy się o tych, które towarzyszyły mu gdy sięgał po złoto na Igrzyskach Olimpijskich w 2004 roku. Nie brakuje także wspomnień z Mistrzostw Świata 2006, które jak dobrze pamiętamy, były również wyjątkowe dla Polski. Te wszystkie sukcesy Giby, przyszły po zmianie o 180 stopni w życiu zawodnika, której musiał się podjąć po wybuchu afery dopingowej z jego udziałem. Jak widać, wysiłek się opłacił, a nagroda za niego została opowiedziana mniej więcej w środku książki. 

Końcówka pierwszego seta – 20 punkt
„Wiele osób pytało mnie, co czuję, czy jestem gotowy zdjąć koszulkę, w której grałem przez 20 lat.” 
Po 20-tu latach kariery, Giba zdecydował się założyć koszulkę reprezentacji Brazylii po raz ostatni. Jeszcze przed rozpoczęciem IO 2012 w Londynie, było wiele pytań, refleksji i wspomnień. Po jej zakończeniu, wiele łez i bagaż pełen różnorodnych doświadczeń. Koniec kariery reprezentacyjnej, a potem klubowej – to jednak nie koniec meczu. Giba obecnie angażuje się w różne inne projekty związane z siatkówką i nie tylko, a na ostatni punkt w jego wykonaniu jeszcze przyjdzie czas. Tymczasem, po zakończeniu lektury, pozostaje nam trzymać kciuki za dalsze projekty, w których autor bierze udział i zakrzyknąć:

„Giba, na nich!”





Może zajrzysz też tu

0 komentarze

Flickr Images